Wspieranie rozwoju emocjonalnego dziecka
Czy negatywne emocje u dziecka mogą być dobre?
Dzieciństwo jest fundamentem przyszłego losu - szczęśliwe dzieci to szczęśliwi dorośli. W Indiach dzieci dojrzewają psychicznie wyjatkowo szybko, rodzice kierują się zasadą:
- do piątego roku życia dziecka Ty jesteś jego niewolnikiem;
- do dziesiątego - Ono jest twoim niewolnikiem;
- do piętnastego - zmierzacie w kierunku partnerstwa;
- po pietnastym roku życia, dziecko jest strzałą wystrzeloną z łuku!
Najważniejszym okresem jest ten pierwszy, kiedy jesteśmy niewolnikami dziecka. To zobowiązuje nas dorosłych, do dawania swego czasu, uczuć, zainteresowania, ale daje też największy wpływ na nasze dziecko, który maleje wraz z dorastaniem.
Rozwój emocjonalny dziecka rozpoczyna się jaż od okresu prenatalnego. Dziecko w łonie matki odczuwa czy jest chciane, kochane i już wtedy możemy się z nim porozumiewać przez dotyk i głaskanie brzucha matki. Musimy pamiętać jako rodzice, że już wtedy tak wcześnie mamy ogromny wpływ na kształtowanie się życia emocjonalnego dziecka i albo dajemy mu spokój i miłość, albo zarażamy lękiem i niepokojem, niestety na resztę życia bo wszystko co przeżywa matka zapisuje się w psychice dziecka. Ważny jest też sam poród, wielu psychologów twierzi, że dobry poród jest kapitałem na całe życie. Widać zatem, że wszystko jest ważne co dzieje się w życiu dziecka i wpływa na kształtowanie się jego psychiki. Kiedy trzyletnie dziecko przychodzi do przedszkola to nie jest "białą kartą" ma już wiele przeżyć i doświadczeń, które kształtowały jego życie emocjonalne, a odpowiedzialni za to są rodzice i dalej tak pozostaje. Wszystkie instytucje takie jak: przedszkole, szkoła świetlica itp. służą, pomagają i wspierają rodziców w wychowaniu, ale najważniejsze jest to co dają dziecku rodzice. Oni powinni też domagać się od tych instytucji aby respektowały ich sposób wychowania i preferowanych wartości moralnych, kulturowych i etycznych a także dostarczały fachowej wiedzy na temat prawideł rozwju dzieci.
Tematyka, która nas interesuje to emocje dziecka. Kiedy myślimy o emocjach to nasuwają się najczęściej takie określenia jak: radość, złość, smutek, żal, wściekłość, niepokój, lęk, obawa, wyciszenie itp. Pierwsze na myśl przyszły mi emocje negatywne, myślę że nie bez powodu, bo to z nimi mamy największe problemy, albo udajemy że ich nie posiadamy, albo dotyczą kogoś innego, a już na pewno nie naszych dzieci! które są "grzeczne", "śliczne", "uśmiechnięte" i "posłuszne". Co to znaczy, że dziecko jest grzeczne? Psycholog W. Eichelberger mówi, że to takie dziecko, które nie okazuje emocji! i jednocześnie przestrzega abyśmy nie wychowywali grzecznych dzieci, tylko kochające dzieci. Grzeczne dzieci to takie, którym się bardzo wiele zabrania np. biegać, skakać, krzyczeć, głośno śmiać się, płakać, sprzeciwiać się dorosłym, mówić: "nie chcę", "nie przeproszę", "nie zrobię" itp. A tymczasem mówienie NIE to budowanie własnej odrębnej osobowości, tworzenie swojego odrębnego JA. Rozpoznawanie samego siebie czego chcę, a czego nie to dawanie sobie prawa o decydowaniu o sobie samym. Natomiast czynienie dziecka grzecznym to nic innego jak wciskanie na siłę ich agresywności wraz z żywotnością i seksualnością głęboko w podświadomość. Jak twierdzi W. Eichelberger to nie prowadzi do niczego dobrego, wcześniej czy później zaowocuje to niekontrolowanym wybuchem. Z grzecznych dzieci często wyrastają agresywni dorośli, w dodatku nieświadomi własnej agresywności.
Musimy przyjąć do świadomości fakt, że człowiek czy mu się to podoba czy nie, jest pełen emocji pozytywnych i negatywnych. W każdym z nas istnieją takie dwie przeciwstawne siły, na dodatek emocje zabarwione negatywnie i w pełni rozumiane są najczęściej motorem podejmowania wszelakiego wysiłku, do zmagania się z przeciwnościami losu i pokonywania naturalnych, życiowych problemów. Są w zasadzie niezbędną energią potrzebną do życia. Nie wolno nam dorosłym negować u dzieci tych emocji a co gorsza nazywać je złymi, grzesznymi, brudnymi itp. Nie wolno też zmuszać do dobrego! Kiedy dziecko zachowuje się nie tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Każdy przymus jest tylko przymusem, agresją, któr rodzi agresję. Agresja i negatywne emocje są energią niezbędną do życia i na pewno istnieją w każdym człowieku.
Potrzebujemy tej energii żeby pobiec na ratunek, żeby obronić swoje granice ciała i intymności, wyrazić protest czy niezgodę wtedy kiedy ktoś wyrządza nam krzywdę i tak właśnie potrafi zachować się dziecko. Głośno krzyczy i protestuje gdy czegoś nie chce, samo wie najlepiej co jest dla niego dobre a co nie. My dorośli w tym momencie nie zastanawiamy się dlaczego dziecko protestuje, nie staramy się go zrozumieć, znaleźć przyczyny, tylko stanowczo, zdecydowanie, prawie siłą zmuszamy do "grzecznego zachowania", tłumimy w ten sposób naturalną obronę dziecka przed czymś co mu nie służy, zaburzamy mu jego własny obraz rzeczywistości i realnego poczucia zagrożenia.
Rola dorosłego w tym momencie jest zupełnie inna - należy "zatrzymać się" przy dziecku i starać się go zrozumieć, zapytać jak się czuje, pomóc mu nazwać te uczucia tak jak nazywamy inne rzeczy w otoczeniu dziecka, a nie zaprzeczać jego uczuciom i emocjom! Nazywanie uczuć jest porządkowaniem świata dziecku, ono musi wiedzieć czego doświadczyło i jak to nazwać. Musi też wiedzieć jak jego wyrażanie złości wpływa na innych czy sprawia komuś przykrość i czy można inaczej wyrazić to co się czuje nie krzywdząc innych.
Na przykład dziecko mówi, że babcia jest głupia i nie chce do niej iść. Rodzice zaprzeczją, karcą dziecko, mówią że tak nie wolno mówić o babci, że to nieprawda, że to ono samo jest brzydkie, głupie itp. Okazuje się, że prawdziwą przyczyną niechęci do babci jest budyń, którym zawsze babcia częstuje gości, a którego dziecko nie lubi. Rodzice nie doszukali się prawdziwej przyczyny zachowania dziecka, łatwiej było im skarcić dziecko niż je wysłuchać.
Jak zatem używać agresji i silnych emocji aby nie krzywdziły innych a dawały siłę do życia? Najważniejsze nie zaprzeczać i nie wypierać tych emocji:
uznawać je jako energię potrzebną do życia i przekształcać w dobre działanie;
nazywać z dzieckiem różne stany emocjonalne w jakich się znajduje: jesteś zły, nie lubisz tego, czujesz strach, boisz się, jest ci smutno, tęsknisz za rodzicami, chcesz żeby byli tu już z tobą, cieszysz się, sprawia ci to radość, lubisz to, lubisz jak bawię się z tobą.
Dziecko odczytuje wtedy prawidłowo samego siebie, wie co się z nim dzieje i wie jaka jest tego przyczyna. Ćwiczyć współczucie i odwoływać się do różnych doświadczeń dzieci, np. pamiętasz jak Tomek uderzył Cię mocno i jak wtedy płakałeś i jak bolała Cię ręka, myślę że teraz on się tak źle czuje, jak myślisz czy jest mu źle, czy go boli? Powinniśmy tutaj uzyskać pożądaną odpowiedź dziecka jeżeli nie odwołujemy się dalej i szukamy innych przykładów ale na pewno nie zmuszamy do przeprosin, ta rozmowa powinna sama nakłonić dziecko do takiego zachowania, jeżeli tak nie jest lepiej to zostawić niż zmuszać do przeprosin. Współczucie rodzi się z żywej pamięci o własnym bólu. Tego trzeba koniecznie, mozolnie uczyć dziecko, żeby umiało pomagać, współczuć innym i być empatycznym.
Kolejna ważna sprawa to umieć samemu i uczyć dzieci rozładowywania złości, tak aby nie czynić nikomu krzywdy czyli nie "sprzedawać" jej dalej na kogo popadnie. Są różne techniki od wschodnich sztuk walki, gdzie kontroluje się własną agresję a na koniec z szacunkiem kłania przeciwnikowi poprzez krzyczenie, tupanie, bieganie ćwiczenie itp. Słyszałam o eksperymentach w amerykańskich szkołach, gdzie są specjalne pokoje do wyładowywania agresji z miękkimi kołami, pufami i innymi przedmiotami przeznaczonymi do uderzania w nie, rzucania itp. Małemu dziecku, kiedy jest złe można np. dać kredkę i powiedzieć: "narysuj jaki jesteś zły" to z pewnością rozładuje napięcie w pozytywny sposób, można też dać do zabawy miskę z wodą, to bardzo uspokaja. A kiedy emocje opadają łatwiej nawiązać kontakt z drugim człowiekiem i spokojnie porozmawiać o tym co nim tak wstrząsnęło.
Trzeba pamiętać o tym, że w pierwszych pięciu latach życia dziecka nie należy go do niczego zmuszać, bo to i tak nie ma sensu, może rodzić tylko agresję. Trzeba natomiast słuchać dziecka, starać się zrozumieć przyczyny zachowań, rozmawiać, przekonywać. Należy dziecku pozwalać wyrażać lęk, złość, strach, ale także uczucia pozytywne, kiedy skacze z radości ciesz się razem z nim, a nie karć go że hałasuje i źle się zachowuje. Dziecko chce wyrażać miłość przez bliskość i dotyk, nie boi się tego kontaktu, my też musimy być na to otwarci.
Kochaj dziecko ale nie wiąż go do siebie, bo to prowadzi do uzależnień "Nikt cię dziecko nie będzie kochał tak jak mama". Dzieci pragną być wolne w wyrażaniu miłości i wszelkich uczuć tych negatywnych i tych dobrych. Nie wolno nam ich oceniać ani ganić, trzeba je rozumieć i wtedy jest szansa na to, że wychowamy zdrowego człowieka, który będzie miał prawo do wyrażania swoich uczuć,będzie wiedział co jest dla niego dobre a co nie i będzie umiał wyznaczać swoje granice. Jest to szczególnie ważne w wieku dorastania, gdzie tak często młodzi ludzie nie potrafią ich sobie wyznaczyć i tak łatwo dochodzi do zbliżeń z obawy przed utratą chłopaka gdy dziewczyny nie potrafią wtedy powiedzieć NIE. Trzeba słuchać kiedy dzieci mówią nie i uszanować ten sprzeciw, postarać się przekonać i zrozumieć, być blisko i pomagać dziecku w trudnej sztuce poznawania siebie, bo jest to kapitał na całe życie.
opracowała: mgr Krystyna Kubaczyk
Literatura:
P. Salovej, D. J. Sluyter (red.), Rozwój emocjonalny a inteligencja emocjonalna;
W. Eichelberger, Zatrzymaj się, Warszawa Wyd. Santorski;
W. Eichelberger, A. Sasmsung Dialogi, Dobra Miłość;